Podsumowanie roku - Było dobrze!
Koniec roku to zawsze czas refleksji, podsumowań i planów na przyszłość. Dla mnie mijający rok - 2024 był jednym z tych, które zapiszą się w pamięci na długo. Chyba tylko w 2018 roku miałem podobny biegowy flow. To był po prostu świetny czas, pełen emocji, wyzwań, satysfakcji i – co najważniejsze – wsparcia ludzi, bez których nie osiągnąłbym tego, co się udało.
Korona Półmaratonów Polskich – cel osiągnięty!
Zacznę od największego sukcesu: zdobycia Korony Półmaratonów Polskich. Jeszcze kilka lat temu myślałem, że to wyzwanie jest poza moim zasięgiem. A jednak – udało się! Pięć półmaratonów w jednym roku, każdy w innym mieście, każdy z inną historią, atmosferą i swoimi trudnościami. Od wiosennego biegania w Warszawie, przez malowniczy Poznań, niesamowity Białystok, historyczne Gniezno aż po finałowe kilometry w Gdańsku. Każdy z tych biegów nauczył mnie czegoś nowego i pozwolił odkryć na nowo moją wewnętrzną siłę i determinację.
Ktoś może powiedzieć, że Korona to tylko medale i numery startowe. Otóż nie. Każdy z tych biegów to mnóstwo wspomnień: rozmowy z innymi biegaczami, doping kibiców, zmęczenie, które zmienia się w radość na mecie. Szczególnie zapadł mi w pamięć ostatni półmaraton w Gdańsku – może dlatego, że był to bieg w mieście tak dla mnie wyjątkowym, w którym rozpoczęło się moje życie? Poza tym, na mecie każdego biegu czekały na mnie moje dziewczyny - Aga i Kinga, zawsze z uśmiechami na twarzach. Tak, takie chwile są bezcenne.
Biegi lokalne – blisko domu, ale z wielką radością
Poza Koroną były rzecz jasna także biegi bliżej miejsca zamieszkania. Wystartowałem w kilku biegach w moim regionie i muszę przyznać, że atmosfera na takich wydarzeniach jest czymś wyjątkowym. Bieg Ulicą Piotrkowską, Gminna ZaDyszka, Piątka Szyta na Miarę, Bełchatowska Piętnastka, Bieg Świąteczny - to imprezy, które uwielbiam i zawsze chętnie biorę w nich udział. Poza tym, znacie to uczucie, kiedy biegacie szlakami, które na co dzień są częścią Waszej codzienności? Gdzie na trasie stoją znajome twarze, sąsiedzi czy koledzy z pracy? Uwielbiam te chwile, kiedy mogę być częścią lokalnej społeczności biegowej i czuć tę pozytywną energię.
Wdzięczność – bo sam bym tego nie zrobił
Choć to ja zakładam buty i ruszam na trasę, prawda jest taka, że sukcesy te mają wielu autorów. Przede wszystkim chcę podziękować mojej żonie i córce. Dziewczyny, jesteście niesamowite! Zawsze wspieracie mnie w tej mojej „pasji-obsesji”. Aga cierpliwie znosi moje “idę pobiegać” rzucone w późne popołudnie lub wieczór, a Kinga dzielnie dopinguje mnie na zawodach, często zagrzewając jakiś fajnym hasłem w stylu “hop hop hop” :). To ich wsparcie daje mi siłę, by dalej robić to, co sprawia mi niesamowitą frajdę.
Dziękuję też rodzinie, przyjaciołom i wszystkim znajomym, którzy trzymali za mnie kciuki, pytali o kolejne biegi i dawali znać, że śledzą moje postępy na blogu. Fajnie wiedzieć, że to, co robię, inspiruje innych – może nawet ktoś z Was pomyśli o pierwszym starcie w 2025 roku? Z całego serca tego życzę.
Co dalej? Szykuje się coś dużego…
A teraz pytanie: co dalej? Rok 2025 już za rogiem i mogę Wam zdradzić jedno – mam w głowie coś wyjątkowego. Póki co, nie chcę jeszcze zdradzić wprost, co to będzie, ale od początku 2025 roku przygotowania ruszają z kopyta. Poza tym, nowe wyzwania czekają, nowe trasy kuszą, a w głowie kłębią się kolejne plany. Mogę tylko obiecać, że jak zawsze dam z siebie wszystko, a o szczegółach będę informował (w miarę) na bieżąco.
Dzięki za kolejny wspólny rok! Cieszę się, że mogę dzielić się z Wami moją biegową przygodą. Do zobaczenia na trasie – czy to w butach biegowych, czy przy posiłku regeneracyjnym na mecie. A tymczasem życzę Wam wszystkiego najlepszego na Nowy Rok – zdrowia, radości i pasji, która napędza każdego dnia.
Trzymajcie się i… do zobaczenia w 2025!
Poniżej, jako bonus, zamieszczam kilka fotek obrazujących mój biegowy rok 2024.