Do roboty!!!

Znowu to samo... Od ostatniego poczynionego przeze mnie postu minęło mnóstwo czasu. Przez dobre kilka miesięcy na blogu hulał wiatr pustki i niebytu. Weny nie było, z bieganiem też tak sobie i w ogóle jakoś tak… dziwnie.

Nie wiem czy też tak mieliście, ale przez te wszystkie izolacje, kwarantanny i inne obostrzenia jakoś nie mogłem złapać normalnego rytmu funkcjonowania. Nie myślę tu wyłącznie o bieganiu samym w sobie, ale tak ogólnie. Trwało to jakiś czas i należało sobie wszystko w głowie poukładać. Innymi słowy, należało nauczyć się funkcjonowania w nowej i nieco surrealistycznej rzeczywistości. Potrzeba było trochę czasu, ale można powiedzieć, że chyba nauczyliśmy się w niej.

Większość biegów, w których planowałem wystartować zostało przełożonych na przyszły rok. Co prawda zdążyłem jeszcze wziąć udział Biegu Nocnym i Piątce po Lesie, ale niestety były to biegi wirtualne. Nie muszę chyba pisać, że takie starty to zdecydowanie nie to samo co prawdziwe starty. Niby lepszy rydz niż nic, ale naprawdę takie samotne bieganie to katorga. Przynajmniej dla mnie. Brakuje tej całej otoczki no i tej niepowtarzalnej atmosfery, jak towarzyszy biegaczom na linii startu. 

W wakacje bieganie nie szło mi zupełnie. Niby aktywność była, ale umówmy się – średnio na jeża. Zresztą z wakacjami zawsze mam problem. Po prostu latem nie lubię biegać. Dziwne prawda? Niby warunki idealne, a tu lipa. Nie wiem czemu tak się dzieje – nie lubię biegać latem i już! 

Wakacje, jak to wakacje – minęły szybciorem, dzieciaki wróciły do szkół a ja rozpocząłem rozkminę co tu zrobić, żeby było jak dawniej. Żeby było dobrze. Po pierwsze i najważniejsze - należy się ogarnąć, oczyścić głowę i zacząć działać. Przede wszystkim trzeba wrócić do właściwej formy no i niestety… wagi. Tak, fakty i licznik na wadze nie kłamią – przybyło kilka kilogramów. Co prawda nie wróciłem do trzech cyferek na liczniku, ale bliżej jak dalej. Trzeba znów ten temat ustabilizować. Kolejna sprawa – częstotliwość biegania. Niestety, jak zapewne się domyślacie, czytając chociażby niniejszy post parę linijek wyżej (tam o wakacjach) nie było jej tyle, ile chciałbym aby było. Na szczęście od początku września, wróciłem do regularnego biegania, dorzuciłem rower i świat znów stał się piękniejszy. Coś mi mówi że będzie dobrze!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Seba Biega , Blogger