Szlachetne zdrowie...


Życie potrafi zaskakiwać. Odnosi się zarówno do aspektów pozytywnych jak i niestety tych negatywnych. Tak jest ten świat skonstruowany, że na pewne wydarzenia i sytuacje nie mamy najmniejszego wpływu mimo że bardzo byśmy chcieli. 

Pozornie normalka -  żyjesz sobie jak gdyby nigdy nic, robisz rzeczy prozaiczne, codzienne chodzisz do pracy, bawisz się z dzieckiem, robisz zakupy, biegasz, chodzisz na siłownię i tak dalej. Przychodzi (niestety) jednak taki dzień, kiedy wszystko się zmienia. Mnóstwo rzeczy przestaje mieć znaczenie. Dlaczego? Czasami dzieją się rzeczy które nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zmieniają twoją codzienność, ba wywracają całe dotychczasowe życie do góry nogami. Ostatnio coś takiego zdarzyło się mnie. Niezbyt przyjemna, ba nawet druzgocąca diagnoza lekarska skutkująca natychmiastową hospitalizacją a do tego w "bonusie" dwie operacje. Grom z jasnego nieba i od razu pytanie - dlaczego ja? Posługując się terminologią sportową, można powiedzieć że miałem najważniejszy bieg w swoim życiu, swoisty ultra maraton. Szczerze mówiąc, długo zastanawiałem się czy w ogóle o tym pisać tutaj na blogu ale jak widać wena wzięła górę. Nie będę jednak wchodził  w szczegóły i nie zanudzę Was medycznymi szczegółami mojego przypadku. Było minęło, grunt że to już jest za mną. Trzeba teraz patrzeć przed siebie i na to co na horyzoncie, wszak przyszłość zaczyna się teraz  :)

Niestety na jakiś czas muszę zapomnieć o aktywności fizycznej. Przynajmniej do końca roku nici z biegania czy siłowni. Coś kosztem czegoś – wiadomo. Muszę dojść do siebie, rehabilitować się by z nową energią wrócić do tego, co tak bardzo lubiłem robić. W tych okolicznościach może to głupio zabrzmi, ale mam całkiem poważne obawy że brak biegania czy siłki nie pozostanie bez wpływu na moją wagę. A to wszystko w momencie, kiedy osiągnąłem zamierzony cel. Cóż, bywa i tak... Udało się raz, uda się ponownie :) Wiem  jedno - wrócę mocniejszy! 

Mam teraz trochę czasu, by na wszystko spojrzeć z nieco innej perspektywy. Pewne rzeczy przewartościowałem przez co trochę inaczej patrzę na wiele spraw. Spokojnie, nie zamierzam nikogo umoralniać. Po prostu pewne zdarzenia spowodowały pewne zmiany. Czy na lepsze? Nie mnie oceniać :)

Kilka razy mocno zastanawiałem się, czy w obecnej sytuacji nie zawiesić tudzież nie zamknąć bloga. Szkoda mi jednak było tych kilku lat pisania i postanowiłem, że jednak pociągnę to dalej. Mimo że jestem na jakiś czas wyłączony z aktywności fizycznej to od czasu do czasu pozwolę sobie coś napisać. Tematy będą pewnie różne dlatego zachęcam abyście od czasu do czasu tutaj zaglądali :)

PS. Nie poddam się i w końcu przebiegnę maraton :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Seba Biega , Blogger