Nowe otwarcie 2.0
Nowy rok już na dobre wszedł w nasze życie. Mam nadzieję, że realizacja noworocznych postanowień idzie Wam zgodnie z założeniami. U mnie kolejne postanowienie właśnie wchodzi w życie - wracam do pisania na blogu. Mam nadzieję, że będę mógł oddawać się pisaniu tak często, jak będę miał na to ochotę.
Wspomniałem o postanowieniach noworocznych, kolejnym z nich był powrót do niedawno posiadanej formy i rzecz jasna wagi. Różnie to w ostatnim okresie bywało a waga skakała mi nie gorzej aniżeli małe dziecko na trampolinie - góra, dół, góra, dół i znów góra. Wchodząc w 2016 rok powiedziałem sobie DOŚĆ!
Na gadaniu poprzestawać jednak nie chciałem i swój misterny plan wcieliłem w życie. Pierwszym krokiem była oczywiście diametralna zmiana w odżywianiu. Pragnę jednak uspokoić - nie są to drastyczne głodówki ani super środki spalające. Nic z tych rzeczy. Ostatni okres poświęciłem na mocniejszym zgłębianiu tajników odżywiania i słuchaniu potrzeb swojego organizmu. Nie sądziłem nawet, że w tym wieku coś jeszcze będzie w stanie mnie zaskoczyć. Konkluzja jest jednak taka, że we wszystkim należy zachować zdrowy rozsądek. Skonsultowałem się również z Łukaszem prowadzącym facebookowy profil Better Body. Łukasz jest trenerem personalnym, dietetykiem i szalenie sympatycznym człowiekiem o ogromnej wiedzy. Podpowiedział na co zwracać uwagę, czego unikać i jak przez to wszystko przejść. Myślę, że z tą wiedzą będę mocniejszy :)
Kupiłem karnet na siłownię. Nieźle brzmi, co? Już dawno nosiłem się z zamiarem, aby urozmaicić sobie bieganie przerzucaniem żelastwa.Wiem, że muszę nieco wzmocnić siłę i wytrzymałość. Za mną półtora miesiąca regularnych treningów, ale poprawa samopoczucia ogromna. Póki co, na każdym treningu staram się pracować nad wszystkimi partiami mięśni, taka ogólnorozwojówka, przynajmniej na początku mojej przygody z ciężarkami. Treningi siłowe przeplatam treningami biegowymi. Obecnie proporcje wyglądają następująco - 3 x siłka i 1-2 x bieganie. Oczywiście każdy trening siłowy wieńczy kilkanaście minut biegu tudzież rowerek.
Pisząc te słowa, jestem już prawie 13 kg lżejszy w porównaniu do pierwszego dnia Nowego Roku. Sporo prawda? Niestety na początku tracimy zawsze najwięcej, potem jest już nieco gorzej. Przede mną jeszcze mnóstwo pracy, ale jestem ogromnie zdeterminowany, by osiągnąć swój cel. Wiecie co? Osiągnę go! Trzymajcie kciuki!
P.S. Mam na ten rok pewne plany biegowe, które mam nadzieję zrealizować. Mam nadzieję, że zobaczymy się na jakiś zawodach :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz