Środowa piąteczka z haczykiem

Już mi się nawet nie chce znów tego samego pisać. Czy każdy mój bieg musi być okraszony jakimiś problemami z telefonem? Tak wiem, zmień telefon. Pewnie że chętnie bym zmienił, jednak nie jest to w tej chwili takie proste jak się pozornie wydaje. A było tak: po przyjściu z pracy telefon od razu niemal poszedł do ładowania i na ładowarce wisiał dobre dwie godzinki. Dodam, że  w pracy też był nieco ładowany. Oczywiście skubaniec wyłączył się po 3 km i 720 m i czasie 22 min 40 sek. Ja oczywiście biegłem dalej, pod koniec biegu jednak zdałem sobie sprawę że coś było nie tak. Według runningmap.com przebiegłem 5 km i 230 m i na bank przekroczyłem zakładany na dzisiejszy dzień "limit czasowy". Mówi się trudno, żyje się dalej. Nie wiem niestety jakie miałem w całym biegu średnie tempo, nie wiem ile spaliłem kalorii. Wiem natomiast jedno, przy najbliższej okazji zmienię telefon :P
Po treningu dwie serie sprawnościówki i rzecz jasna rozciąganie. Samopoczucie wyborne, endorfiny swoje robią i o to chodzi. Jutro pauza, w piątek 25 minut a w niedzielę to co tygrysy lubią najbardziej - 10 km :)
Łącznie przebiegłem ponad 640 km.

2 komentarze:

Copyright © 2014 Seba Biega , Blogger