Nowy rozdział - Poniedziałek 25/11/2013

Po wczorajszym zakończeniu planu, trzeba było zadać sobie pytanie - co dalej? Niby proste pytanie, odpowiedź też wydaje się oczywista - biegać. Tak, biegać będę to pewne. Pytanie tylko jak to robić? Plan określał czas trwania treningu, określał dni treningów. A teraz? Pustka :) Zastanawiałem się nad przejściem na inny plan ze strony bieganie.pl, ale czy to będzie miało jakiś sens? Postanowiłem, że będę kontynuował ostatni tydzień planu czyli cztery treningi w tygodniu odpowiednio 40 min., 40 min., 30 min. i 60 min. Na razie myślę że to wystarczy i nie będzie zbytnim obciążeniem organizmu. 

Kila minut po godzinie 17 rozpocząłem "nową drogę" mojej biegowej przygody. Zimno było strasznie, ale tylko na początku bowiem po przebiegnięciu kilku kółek na bieżni, chłód zupełnie nie przeszkadzał. Dziś postanowiłem po prostu sobie pobiec, tak przed siebie, tak zwyczajnie. Jak pomyślał - tak zrobił. Pierwszy kilometr 5:45, drugi 5:44, trzeci 5:49 a czwarty 5:44. Jak widać w końcu udało mi się przez dłuższy czas utrzymać w miarę  równe tempo. Nie ukrywam że jestem z tego bardzo zadowolony. Nie z czasów, lecz z równego tempa. Piąty i szósty kilometr szybciej - 5:16 i 5:17. Siódmy kilometr 5:32, jeszcze 130 metrów i koniec. Przebiegłem dziś 7 km i 130 m w 40 minut. Niechcący poprawiłem też swoje "życiówki" na 3 km (15:59), 5 km (27:37). Poprawiłem też Test Coopera - mój aktualny rekord to 2 km i 290 m. Wynik może nie powala, ale dla mnie to wyznaczniki mojej formy i tego, gdzie obecnie jestem. Słowo honoru - nie biegłem dziś po rekordy. Biegłem jak zwykle, żeby pobiegać. Może to zabrzmi dziwnie, ale nie czuję zmęczenia. Czuję za to dużą radość. Może ktoś to racjonalnie wytłumaczyć? Kolejny epizod "euforii biegacza"? Podsumowując - spaliłem 907 kalorii, a średnie tempo wyniosło 5:37 min/km. 

Łącznie przebiegłem: 516 km i 810 m.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Seba Biega , Blogger