Poniedziałek 2/09/2013

Wielki powrót! Nareszcie po miesięcznej przerwie wróciłem do biegania! Nawet nie sądziłem że sprawi mi to tak dużą radość. Zacznę jednak od początku. Ostatni trening odbyłem 29 lipca i szczerze mówiąc nie sądziłem że mój rozbrat z bieganiem  będzie tak długi. Lewa łydka postanowiła się zbuntować i dość mocno dała o sobie znać. Ból był straszny i wykluczał bezwzględnie jakikolwiek bieg. Nie obyło się też bez konsultacji specjalistycznych. Zarówno lekarz jak i znajomi fizjoterapeuci stwierdzili jedno – przeciążenie mięśnia. Masakra. Myślałem, ba byłem przekonany, że coś takiego już mi nie grozi. Nie biegałem przecież tak często i tak dużo jakbym mógł (tak przynajmniej mi się wydawało). Oczywiście mój błąd polegał na tym, że po pierwszych lekkich sygnałach łydki nie odpuściłem i cisnąłem dalej. Przecież to się rozbiega… Niestety się nie rozbiegało. Koniec końców postanowiłem zrobić miesiąc przerwy by mięsień zregenerować. Przyznać muszę, łatwo nie było zwłaszcza gdy widziałem kogoś biegającego. Wiadomo, człowiek miał już swój rytm a bieganie było jakby zintegrowanym elementem każdego niemal tygodnia. Miesiąc zleciał i dziś mogłem znów pobiec.
To właśnie dziś rozpocząłem nowy rozdział swojej biegowej przygody. Uczniowie rozpoczęli kolejny rok szkolny a ja zaczynam bieganie z planem treningowym, który znalazłem na stronie bieganie.pl (TUTAJ). Plan „odchudzanie” będzie mi towarzyszył przez najbliższe 12 tygodni. Dlaczego właśnie ten? Po pierwsze, chcę zrzucić kilogramy, po drugie spokojnie wejść w trening, po trzecie uniknąć błędów, które popełniłem w ostatnim czasie. 
Bieżnia na Przytorzu była miejscem, gdzie rozpocząłem pierwszy z dwunastu tygodni. Dziś bardzo mało – zaledwie 10 minut biegu i kilka ćwiczeń. Mało, ale zamierzam trzymać się planu i przejść wszystkie jego etapy tak jak należy. Nie powiem - korciło mnie strasznie aby przebiec jeszcze kawałeczek, postanowiłem jednak za wszelką cenę trzymać się planu. We wspomnianym czasie przebiegłem prawie 5 kółeczek po 250 metrów każde. Zatem nie trudno  policzyć, że przebiegłem 1 km i 250 m. (do łącznego rachunku przebytych kilometrów :)). 
Póki co odstawiam też Endomondo. Na razie wystarczy mi zwykły stoper. Na "Mundka" przyjdzie jeszcze czas.
Jutro wolne, w środę 15 minut truchtania i kolejny meldunek na blogu :)

Łącznie przebiegłem: 340 km i 630 m.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Seba Biega , Blogger