Pages

14 lipca 2014

Spodziewaj się niespodziewanego...

Wstajesz rano, idziesz do pracy, wracasz do domu, ogarniasz różne sprawy, planujesz wieczorny bieg. Nagle.... bam! Spotyka Cię coś, czego się nie spodziewasz. Coś czego w ogóle sobie nie wyobrażasz, że może się przydarzyć. Śledzący mój facebookowy profil zapewne czytali, że nabawiłem się "drobnego" urazu. Niestety, ten drobny uraz wyeliminował mnie z biegania na minimum dwa tygodnie. Wystarczył moment by wszystkie biegowe plany wzięły w łeb. Upadek na schodach, którego konsekwencją jest mocno stłuczony mięsień pośladkowy wielki ( innymi słowy tyłek :P) i sporych rozmiarów krwiak, skutecznie zakłócił moją biegową przygodę. Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że mogę normalnie funkcjonować a nie mogę przez jakiś czas biegać czy nawet jeździć na rowerze. Aktywność fizyczna jest niewskazana pod żadnym pozorem. 
Znów z potężną zazdrością patrzę na mijanych biegaczy. Znów z tęsknotą patrzę na każdą drogę, po której biegałem. Uwierzcie, nie mogę doczekać się chwili, kiedy znów odzieję swój uniform i pobiegnę, po prostu pobiegnę.
Gwoli uzupełnienia dodam, że w pierwszym tygodniu lipca udało mi się zaliczyć 30 km i 500 m, a mój łączny przebieg wynosi już 1185 km :)

1 komentarz:

  1. znam ten ból. ale też na prawdę mocno doceniłam, że mogę biegać czy w ogóle chodzić, bo okazuje się, że to wcale nie jest takie oczywiste.

    OdpowiedzUsuń